Kuba2103
Administrator

Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 12:15, 26 Kwi 2007 Temat postu: Nadzieja |
 |
|
Podaj mi dłoń a zaprowdzę Cię tam ,
gdzie nadzieja jest jedynym pięknem.
Moje spotkania z nadzieją.
W każdym, do samego końca, tli się jej jakaś iskierka. Najlepszym, co możemy zrobić, jest rozdmuchanie tej iskierki. Rozbudzenie nadziei i motywacji do życia.
Kiedy zasypiam, to nadzieja pozwala mi spokojnie zamknąć oczy –
z nadzieją na kolejny poranek...
Jestem, bo wierzę, że to co robię ma sens – mimo bólu i rozczarowań. Jestem, bo mam nadzieję.
Spotykam ją często: w naszych rozmowach w pokoju.a także w czyiś oczach.
Kiedy podejmuję z kimś rozmowę, czynię to z nadzieją na zmiany.
Kiedy obiecuję miłość i wierność, przepełnia mnie radość i nadzieja, że uda mi się dotrzymać obietnic.
Kiedy rozstaję się z kimś po wspólnie przeżytych latach, także towarzyszy mi nadzieja: nadzieja na to, że to właściwa decyzja, że przyniesie coś dobrego.
Jeżeli podejmę decyzję o tym , żeby mieć dzieci to z nadzieją na to, że wyrosną na dobrych ludzi, że będą dla mnie oparciem , że wychowam je dla świata i ludzi.
Nadzieja jest w każdej mojej decyzji, w każdym działaniu.
Nie umiem zdefiniować, czym jest nadzieja. Ale czy to konieczne? Czuję czym jest, cierpię, gdy ją tracę choćby na chwilę. Obcuję z nią przez całe moje życie. Jest wszędzie – i może dlatego jej nie doceniam.
Co taki ktoś jak ja wie o nadziei?
Wiem tyle, ile jestem gotów jej przyjąć, zaakceptować, przeżyć. Wiele dowiedziałem się o nadziei, pracując z osobami osamotnionymi i ich rodzinami, towarzyszącymi im dzień po dniu w ich zmaganiach z pustką i nieodłącznym cierpieniem związanym z poczuciem winy. Tutaj nadzieja rodzi się powoli: Ta nadzieja jest z nami w drodze do zdrowia, drodze długiej i bardzo trudnej, na której często brakuje sił. Czasem i nadzieja gubi się gdzieś na chwilę – rozpaczliwie beznadziejną chwilę... Jak ją wtedy odnaleźć? Jak zatrzymać?
Myślę że można ją podarować razem z podaną dłonią , będąc blisko każdego dnia. Można ją odnaleźć w kolorowym pudełeczku z drobiazgiem „na szczęście”, albo wymodlić przy łóżku, wyśpiewać przy gitarze, w długie zimowe wieczory narysować na kartce papieru , czy spełniając czyjeś małe marzenie...
Bo nadzieja jest za pan brat z wyobraźnią: razem malują pejzaże ciepłymi barwami, kolorami tęczy. W tych pejzażach jesteśmy szczęśliwi, zdrowi, piękni i... razem. To pejzaże z nadzieją.
Nadzieja nie jest naiwnością. Jest raczej wzniesieniem się ponad to, co tu i teraz, ponad wszystkie „nie da się” i „niemożliwe”. Jest zaufaniem intuicji, przeczuciu, sumie dobrych doświadczeń, Jest takim jasnym i śmiałym spojrzeniem w przyszłość, jaką chcemy, by była.Nadzieja jest zgodą na to, że nie wszystko wiemy, nie wszystko rozumiemy i nie na wszystko mamy wpływ. Jest wiarą, że istnieje coś więcej niż tylko szary świat i pustka która jakże często nas otacza.
Nadzieja jest magnesem przyciągającym to, co dobre, oczekiwane. Nadzieja jest pierwszym krokiem na drodze do zmian, gestem na powitanie nieznanego.
W naszym pokoju patrzę codziennie , jak nadzieja zmienia lęk w spokój, jak sprawia, że mijają tysiące trudnych chwil, składających się z miesięcy i lat zmagań z chorobą , z samotnością, z pustką.
Jest iskrą, która potrafi wzniecić płomień – jego ciepło ogrzewa także tych, w których iskra była zbyt wątła...
Nadzieja nie umiera ostatnia. Ona nigdy nie umiera... .
Może nadzieja jest związana z wiarą, z ufnością? Może jest związana z umiłowaniem samego życia i tych wszystkich, którzy nadają mu szczególny sens i wartość?
....czy to jest nadzieja?
Post został pochwalony 0 razy
|
|